top of page
      Opinie graczy

       Wiemy, że recenzje graczy najwięcej mówią o tym, czy warto wybrać się na jakąś grę, czy nie. Poprosiliśmy uczestników dotychczasowych edycji o napisanie kilku słów na temat scen, które były dla nich ważne i oddawały atmosferę panującą poczas Ostatniego Rejsu. Oczywiście, bez spoilerów (każda edycja ma odmienny przebieg, zakończenie, a czasem nawet postaci). Całość oznaczyliśmy na Facebooku hashtagami #MójRejs oraz #NajlepszeDoświadczenie.

  •  

    • Leżę na twardej leżance w ambulatorium i wsłuchuję się w okręt. Mój okręt. Rytmiczną pracę silnika co chwila zagłusza dźwięk odpalanych torped i zdawkowe komendy wydawane przez obsadę centrali. Czuję dumę - moi ludzie stanęli na wysokości zadania gdy mnie zabrakło. Powoli otwieram oczy. Razi mnie światło, diody ambulatorium latają bez ładu i składu. Czy mi kręci się w głowie? Nade mną pochyla się porucznik lekarz i kleszczami opatrunkowymi nakłada coś na tors. Boli, ale staram się tego nie okazać. Wreszcie lekarz kończy pracę. Wyciąga ostatnie papierosy z paczki i częstuje sanitariuszkę. Mają obojętne, zmęczone miny. Wiedzą, że być może palą ostatniego papierosa w życiu...
      A ja w tym momencie wierzę, naprawdę wierzę, że znajduję się na prawdziwym okręcie podwodnym.

      - Paweł "Gerard Heime" Jasiński, kapitan

       Po godzinach niepewności, zadań wykonywanych w sytuacji skrajnego wyczerpania, trwającej zdaje się wieczność wymianie ognia i pogodzeniu się w końcu z losem, kapitan zarządza częściową ewakuację. Załoga stłoczona wokół mostka w napięciu słucha nazwisk odczytywanych przez pierwszego oficera. Powietrze jest ciężkie, dławiące. Nikt nie wymawia słowa, nie wykonuje żadnego ruchu. Nikt nie odczuwa ulgi. Tak wiele przecież jest jeszcze do zrobienia.

    • - Anna Peterkova, sanitariuszka

      Jest środek nocy. Leżę od paru minut w półmroku na niewygodnej pryczy i próbuję złapać kilka chwil snu. Nie jest to zbyt proste, gdyż przez wąski korytarz co i rusz ktoś przechodzi. Wszędzie wokół słychać dudnienie silników, do tego stopnia, że wydaje się, iż pomieszczenie wibruje. Nagle rozlega się alarm bojowy, a światła dookoła z przyjemnej, delikatnej zieleni zmieniają się w pulsującą czerwień. Do łóżka podbiega ktoś i wypowiada zdanie, którego, jeszcze nie do końca przytomny, najbardziej nie chciałem usłyszeć: „Bosmanie, jesteście wzywani na mostek”...
      - Zbigniew Judek, bosman

       

      Koniec zadania, wszystko zakończyło się powodzeniem, większość załogi świętuje w mesie, na mostku tylko szkieletowa załoga. Siedzę i popijam gorącą herbatę, rozmawiam spokojnie z załogą, opadły już emocje, wszyscy myślimy o możliwych konsekwencjach tego co udało nam się dokonać i co nas czeka w domu. 
      Nagle sonarzystka melduję kontakt, jeden okręt amerykański, potem drugi, alarm bojowy, z mesy przybiega zaskoczona załoga, chwile potem przeciwnik odpala w naszym kierunku torpedy... 
      Kilka godzin później znajduję moją niedopitą, już zimną herbatę, i dochodzę do wnioski, że to co się działo przez te kilka godzin jest godne dobrego amerykańskiego filmu sensacyjnego. 
      Ten larp był jedną z najlepszych przygód w jakich brałem udział, do tej chwili pamiętam wiele świetnych scen które zbudowały nam tę grę, słyszę paniczne wywoływanie czy to przeciwników, czy też naszej własnej bazy, zapach bimbru i zmęczonych ludzi w maszynowni, światła alarmu bojowego, prawdziwa magia kina zamknięta w larpie.

      - Michał „Tjal” Rogala, drugi oficer
       

      Szósta godzina rejsu. Stary odbiera depeszę ze sztabu, razem z pierwszym sprawdza jej autentyczność. Przez chwilę obaj milczą.
      Wreszcie spokojnym, zmęczonym głosem dowódca każe ogłosić alarm bojowy. Chwilę później „Żukow” idzie już w stronę sektora amerykańskiego. Politruk wydaje oficerom broń. Zostaje wezwany szef działu uzbrojenia, przez kilka chwil rozmawia cicho ze starym, potem znika.
      Jest cicho. Stary wpatruje się w ekran nawigacyjny przez ramię sternika, pierwszy idzie do działu uzbrojenia. Sonarzystka i sternik rzucają sobie ukradkowe, nerwowe spojrzenia.
      Wszyscy na pokładzie wiedzą, że to jest właśnie ten moment. Zaraz rozpoczniemy wojnę.

      - Michał Cholewa, sternik
       

      Ten moment podczas konkursu Złote Maski, gdy wywołali nas na podium po odbiór nagrody. Do dziś nie wiem, kto z widowni krzyknął wtedy "Kapitan na mostku!". Widok graczy, którzy zerwali się na komendę w różnych częściach sali, by nam zasalutować... Kłamałabym, gdybym napisała, że nie płakałam.

      - Zofia Urszula Kaleta, organizatorka

      Kapitana właśnie przenieśli do ambulatorium. Zastępca jakiś to pieprzony gówniarz świeżo po szkole, a na dupie siedzą nam amerykańce. Politrukowi jak zwykle odpierdala, bo wydaje mu się, że połowa załogi to szpiedzy, a druga – sabotażyści. Jakaś kurewka z załogi pokładowej nie chce się przyznać, który durny jebaka jej zafundował niespodziankę (kobiety na okręcie, kto to wymyślił, do kurwy nędzy!). Sonarzysta choruje, na jego miejscu przy sprzęcie siedzi Miszka – oczywiście zalany w trzy dupy bimbrem, który pędzi u siebie szef maszyny. Mamy na pokładzie złodzieja, ludziom co chwila giną jakieś drobiazgi. Syreny, czerwone światło - awaria w maszynowni. I jeszcze się, kurwa, skończyła wódka. Dzień, jak co dzień. Sława Sowietskomu Sojuzu! Ciekawe, co będzie jutro.
      Najlepsze doświadczenie? Nie rozśmieszajcie mnie. Cały ten rejs to jedno kurewskie najlepsze doświadczenie. Łącznie z pierdolonym atomowym grzybem na koniec.

      - Tomasz Lewandowski, bosman

      Nie poszedłem przed grą na zajęcia z obsługi statku (sonar, ster, uzbrojenie), jako że byłem tylko prostym marynarzem. 
      W czasie gry w swoich prywatnych sprawach wślizgnąłem się na mostek okrętowy. Nagle Sternik melduje niedyspozycję, a Kapitan patrząc na mnie mówi - "przejmijcie ster Marynarzu - przecież jesteście przeszkoleni". Oblewa mnie zimny pot, zanosi się na długi rejs....
      To wszystko było zaplanowane.

      - Filip Burak, marynarz

 

bottom of page